Nie dało się ukryć, że
znajomy mego brata wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Po tym jak
już wreszcie się odziałam i odrobinę doprowadziłam do porządku,
mieliśmy okazję porozmawiać przy filiżance kawy. Niestety ku
mojemu rozczarowaniu nasza rozmowa nie trwała zbyt długo, gdy do
domu niczym piorun wpadł Thor. Zdążyłam się jednak dowiedzieć,
że był pierwszym Avengerem i wiele lat spędził w hibernacji.
Walczył ramię w ramię z Thorem w czasie bitwy, którą rozpętał
Loki. Pytał jednak w większości o mnie i choć dawniej uwielbiałam
o sobie mówić, to w tym przypadku jego historia ciekawiła mnie
bardziej. O dziwo, chociaż to właśnie mój brat sprowadził tu
Kapitana to wydawał się być zaskoczony widząc nas razem.
– Udało ci się
załatwić tą „pilną sprawę”? – Zapytałam podchodząc do
Thora.
– Tak – odpowiedział
krótko, na co zmarszczyłam brwi. Mógłby być mniej tajemniczy. –
Poprosiłem przyjaciół o pomoc. – Doskonale wiedziałam o kim
mówi. Kątem oka ujrzałam jak kiwa porozumiewawczo w stronę Steva,
na co ten nerwowo się poruszył.
– Bardzo miło było
cię poznać, Frey. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się ponownie
porozmawiać. – Ujął moją dłoń i pośpiesznie się pożegnał.
Westchnęłam podirytowana ich zachowaniem.
– Pozdrówcie ode mnie
resztę załogi. – krzyknęłam za nimi, po czym ponownie opadłam
na krzesło. Jeśli w ten sposób mają zamiar trzymać mnie od tej
sprawy z dala to się przeliczyli.
– Nadal mi się to nie
podoba. – Christine odwróciła na chwilę wzrok od jezdni i
posłała mi strapione spojrzenie. Nie dziwiłam jej się. Udanie się
we dwie do kryjówki Ericka nie było zbyt mądrym posunięciem, ale
wolałam to niżeli siedzenie w domu.
– Wszystko będzie
dobrze, wątpię by Erick nadal tam był, tym bardziej gdy dostał to
po co tu przybył. – Blondynka nie wyglądała jednak na
spokojniejszą. Bałam się, że w każdej chwili mogła zadzwonić
po Theo i Thora. Dlatego też moim pierwszym typem na „partnera w
śledztwie” była Lana, jednak zważając na to, że żadna z nas
nie była wojowniczką, postanowiłam wziąć ze sobą Christine.
Mimo iż odzyskałam swoje moce, nie czułam się wystarczająco
silna by samodzielnie zmierzyć się z Erickiem, który bądź co
bądź był dla mnie ważny. Gdy podjechałyśmy pod wskazany przeze
mnie adres, poczułam falę mdłości. Wiedziałam, że jeśli on tam
jest, nie będę mogła się zawahać, będę musiała go zatrzymać
za wszelką cenę. Dlaczego więc mimo wszystkiego co uczynił,
miałam wątpliwości?
– Pójdę przodem.
Trzymaj się za moimi plecami. – Rzeczowy ton Christine przywołał
mnie do porządku. Wysiadłam z pojazdu, kierując się za nią. Szła
napięta niczym struna, z wystawionymi przed siebie rękoma, w
których ściskała broń. Jej ruchy były tak płynne i naturalne
jak czającego się drapieżnika. Bezszelestnie otworzyła drzwi i
wpadła do środka. W pomieszczeniu panował mrok a tam gdzie
docierało światło unosiły się drobinki kurzu. Widziałam jednak
wszystko wyraźnie. Panował tam bałagan, co najwyraźniej było
spowodowane szybką wyprowadzką blondyna.
– Pusto –
zakomunikowała Christine, wychodząc z sąsiadującego
pomieszczenia. Opuściła broń i zauważyłam, że wygląda na
spokojniejszą. – Rozejrzyjmy się. – Kiwnęłam głową na znak
zgody.
Po godzinnym przerzucaniu
zatęchłych i zakurzonych rzeczy, doszłyśmy jednogłośnie do
wniosku, że nic tu nie ma. Już miałam skierować się w stronę
drzwi, gdy poczułam na sobie wzrok blondynki. Odwróciłam się
powoli w jej stronę.
– Frey, musimy
porozmawiać. – Poczułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz.
Bałam się tej rozmowy, wiedziałam jednak, że zabierając ze sobą
Christinie narażam się na nią. Czyżby wiedziała już o tym co
zaszło pomiędzy mną a Theo? W końcu są parą, musiał jej
powiedzieć. Jako że milczałam kontynuowała. – Odkąd do mnie
przyszłaś dziwnie się zachowujesz. Myślałam, że chodzi o
Ericka, że boisz się go spotkać. Jednak teraz jestem pewna, że to
co innego cię trapi.
– Chodzi o Theo –
wydusiłam z siebie, opadając ciężko na krawędź łóżka. W
powietrze wzniosły się kłęby kurzu. Dziewczyna usiadła obok
mnie.
– O Theo? Tego Theo? –
zapytała, najwyraźniej zaskoczona. – Co z nim?
– Chodzi o to, że... –
zaczęłam, ale po chwili zamilkłam. To było trudniejsze niż
sądziłam. Westchnęłam ciężko, ocierając dłonie w spódnice. –
To było by o niebo łatwiejsze, gdybyście nie byli parą.
– Parą? – spojrzałam
zaskoczona na Christine, ale to ona wydawała się być w większym
szoku. – Ja i Theo parą? Skąd ten pomysł? – Przez chwilę
myślałam, że zerwali i stąd jej reakcja. Jednak doszłam do
wniosku, że wtedy jej zachowanie byłoby inne.
– No tak. Theo
wspominał mi, że jesteście parą, oraz że nie jest to zbyt dobrze
odbierane w S.H.I.E.L.D.. – Blondynka wybuchła niekontrolowanym
śmiechem.
– Wybacz – wydusiła,
nabierając powietrza przed kolejnym atakiem. – Ale Ja i Theo? O
matko! Tylko on mógł wymyślić taką głupotę. – Wybita z toru,
nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Dlaczego skłamał? Czemu
nie powiedział mi prawdy po tym co zaszło między nami? Po zdradzie
Ericka i wygnaniu z ojczystej planety przez własnego ojca, resztkami
sił chciałam wierzyć, że intencje Theo były czyste tak jak i
moja naiwność względem niego.
Do domu udało nam się
wrócić jeszcze przed moim bratem i Stevem. W środku zastałyśmy
Theo i Natalie. Zignorowałam go, nadal nie mogąc uporządkować
myśli. Nie dając mu szansy na rozmowę ze mną, postawiłam na
towarzystwo pani Greyson.
– Napijesz się
herbaty? – zapytała z jak zwykle troskliwym tonem, wstawiając już
czajnik na kuchence. Kiwnęłam więc jedynie głową, posyłając
jej uśmiech. Nadal nie mogłam się na dziwić jak w jednym
człowieku mogło być tyle dobra. Usiadła obok mnie, zamykając w
swoich dłoniach moją. – Tak bardzo ostatnio wychudłaś. –
Wyszeptała z troską.
– To zapewne przez te
ciągłe uciekanie – zażartowałam, nie chcąc jej smucić. Ta
jednak wzmocniła uścisk.
– Wszystko wkrótce się
skończy, zobaczysz.
– Oby Starzy Bogowie
cię wysłuchali i tak się stało – wzniosłam oczy ku górze, na
wzmocnienie tych słów. – Przepraszam, że Was w to wszystko
wmieszałam – wydusiłam z siebie, zdając sobie sprawę w jakie
kłopoty ich wciągnęłam. Kobieta jednak uśmiechnęła się
szeroko, nachylając się w moją stronę.
– Kochanie, nie w
takich tarapatach bywaliśmy. Jestem żoną agenta od 35 lat i uwierz
mi, nie jedno widziałam i nie jedno przeżyłam. W dodatku rodzina
musi trzymać się razem. – Puściła mi oczko, na co poczułam
przyjemne ciepło w środku. Ci ludzie uważali mnie za swoją
rodzinę.
– Dziękuję.
– W dodatku z Geralda
żaden geniusz. Potrafi skopać bandytom tyłki, ale od myślenia w
naszej spółce jestem ja. – Już chciałam coś powiedzieć, gdy
usłyszałam w salonie głosy. Nim zdążyłam się odwrócić, do
kuchni wszedł Thor w ramię z Kapitanem.
– Lady Grayson, czy
mógłbym porozmawiać z panem domu? – Mój brat jak zwykle
delikatnie się ukłonił. Całe życie dżentelmen. Uśmiechnęłam
się pod nosem, czując na sobie wzrok Steva, który dosiadł się do
stołu.
– Oczywiście. Jest na
górze. Montuję zabezpieczenia w pokoju Frey, zaprowadzę cię. –
Kobieta postawiła przede mną i Kapitanem herbatę, po czym wyszła
wraz z moim bratem kuchennymi drzwiami. Upiłam łyk gorącego
napoju, czując jak jego ciepło rozluźnia me ciało. Kątem oka
ujrzałam jak Steve macha telefonem, jakby chciał z niego coś
wytrząść. Widząc moje zdziwione spojrzenie, położył urządzenie
na stole.
– Diabelskie
ustrojstwo. Za nic w świecie nie mogę tego rozgryźć. Brzęczy co
chwile a ja nie wiem o co mu chodzi. – Wytłumaczył, wskazując na
nikomu winną komórkę.
– Ja ci z tym nie
pomogę. Mnie nadal zastanawia jak można zamknąć czyiś głos w
czymś tak małym. – Mężczyzna zaśmiał się, bezskutecznie
próbując to zatuszować.
– Ale to jeszcze nic.
Miałeś może do czynienia z Internetem? – kontynuowałam,
upijając kolejny łyk. Blondyn uniósł ręce w geście obronnym.
– Do tej czarnej magii
się nie zbliżam. – Wyjaśnił nadal rozbawiony.
– Skoro już o czarnej
magii mowa, to naprawdę sądziłam, że Facebook jest Księgą
Twarzy jakiegoś czarnoksiężnika. – Mężczyzna przytaknął.
– Z tego co słyszałem
o nim to nie trudno się nie zgodzić. – Również się zaśmiałam,
odsuwając dla bezpieczeństwa filiżankę z herbatą. – Dziwny
jest ten świat.
– Najdziwniejszy w
jakim byłam. – Dopiero po chwili zorientowałam się, że ktoś
nas obserwuję. Spojrzałam na Theo, który stał oparty o framugę
drzwi. Jego oczy lśniły od... zazdrości? Jego wzrok napotkał moje
spojrzenie i delikatnie zelżał, już chciałam mu coś powiedzieć,
gdy w domu rozległ się krzyk. Nim zdążyłam się poderwać,
brunet już biegł w kierunku schodów. Biegłam za nim, słysząc za
plecami kroki Steva. Krzyk był kobiecy, jednak zbyt piskliwy jak na
Natalie czy też Christine. We trójkę wpadliśmy do mojej sypialni,
gdzie reszta stała w kole otaczając intruza.
– Lana? – wydusiłam
z siebie, widząc swoją przyjaciółkę. Ta stała z szeroko otwartą
buzią, palcem wskazując Thora.
– Frey? Czy... czy ty
też go widzisz? – Wydusiła, pobladła na twarzy.
– Tak –
odpowiedziałam niepewnie, bojąc się jak zareaguję. Wydawała się
bliska omdlenia. Ta jednak nagle ożyła, i na nowo zaczęła
krzyczeć, tym razem z radości.
– O MÓJ BOŻE! Frey w
twojej sypialni jest Thor. WE WŁASNEJ OSOBIE! – Jej wzrok
powędrował w moją stronę i spoczął na postaci za mną. – O
BOŻE! To Kapitan Ameryka? – Dziewczyna szybko łapała oddech,
przerzucając wzrok z Thora na Kapitana. – Jak ci się udało ich
obu zwabić do swojej sypialni? Osz ty lisico, niby taka cicha a tu
patrzcie.
– Fu! Ten tutaj to mój
brat – wyjaśniłam jej, wskazując na brata. Ta jeszcze bardziej
otworzyła usta ze zdziwienia.
– Ale.. ale jak? To
Thor!
– Tak to Thor. –
westchnęłam. Zapowiadał się długi wieczór. – A ja nazywam się
Frey Line As, jestem córką Odyna, pana dziewięciu królestw.
Pochodzę z Asgardu. - Brunetka zdążyła wydusić tylko jedno,
zanim osunęła się w ramiona mego brata.
- O mój...
+ Dodałam nowy szablon :D Yay! Ale uwaga ,uwaga - może się on wkrótce zmienić haha. W tym mi coś nie pasi, także nawet go nie wykańczałam. :D
HI! Czy ktoś mnie czyta? hah :D Serio, mam cichą nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest, choć to zrozumiałe jeśli Was nie ma. Minęło 6! miesięcy!! Masakra. Według mojej rozpiski, tej przed zawieszeniem, opowiadanie zakończyło by się 26 lipca - pierwsza księga. Teraz nie wiem czy w ogóle druga księga powstanie, ale na pewno dokończę pierwszą, mam przynajmniej taką nadzieję.
Rozdział jest trochę dziwny i na pewno zawiera błędy, ale nie pisałam od wieków, więc wybaczcie. Będę się starała natrafić przynajmniej na poprzedni tor.
Mam dla Was taką mini niespodziankę za oczekiwanie na nowy rozdział. Jest to nowa zapowiedź Freyki. Niestety YT mnie nienawidzi i usunął mi ścieżkę dźwiękową ,także musiałam dodać inną, która mniej pasuje. :D Mam jednak nadzieję, że zwiastun Wam się spodoba. (Dopiero teraz zauważyłam, że nie dodałam ani jednej sceny z Laną :O) Ściskam Was mocno <333 Witajcie z powrotem :*
+ Dodałam nowy szablon :D Yay! Ale uwaga ,uwaga - może się on wkrótce zmienić haha. W tym mi coś nie pasi, także nawet go nie wykańczałam. :D
Matko z ojcem! Myślałam, że już nigdy tu nie wrócisz!
OdpowiedzUsuńMusiałam co prawda przypomnieć sobie, co było w poprzednich rozdziałach, gdyż trochę mieszali mi się bohaterowie. Ale strasznie się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Wiem, jak ciężko jest wrócić po dłuższej przerwie do pisania :)
No to nieco zaczęło się rozjaśniać. Wyczuwam nowy romans. I, cholera, nie wiem, którą stronę wybrać. Uwielbiam Theo, a z Avengersów Kapitan zawsze był mi w jakiś sposób bliski. Może to ten urok osobisty.. Tylko dlaczego Theo twierdził, że ma dziewczynę? Frey musiała się naprawdę dziwnie czuć, wiedząc, że między nimi coś zaszło, a on, przynajmniej teoretycznie, jest zajęty.
Czekam na następny! Oby szybko :) Grafika jest ekstra, możesz zostawić :P
Pozdrawiam!
Romansu to z tego nie będzie, ale przyjaźń jak najbardziej tak :D Choć zdradzę, że pierwotnie miała być ona z Kapitanem więc kto wie :D Dziękuję ślicznie <3
UsuńPrzeczytałam to jak było zawieszone. Uwierz, że ogarnąć tyle rozdziałów nie było łatwo. Ciągle tu zaglądałam z nadzieją i... proszę! Mam co chciałam ;) Sama nie wiem Theo czy Steve, jeden super, drugi jeszcze lepszy. Cieszę się z twojego powrotu i mam nadzieję, że tak szybko nas znów nie zostawisz
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, buziaki
Riv
Cieszę się bardzo, że opowiadanie się spodobało :) i dziękuję bardzo <3
UsuńTheo mnie wkurzył. Nie wiem po co kłamał, lecz jak mówi stare powiedzenie "kłamstwo ma krótkie nogi" i zazwyczaj ciągnie za sobą niemiłe skutki. Straciłam do niego w pewnym sensie zaufanie i wydaje mi się, że Frey również. Za to Kapitan Ameryka urósł w moich oczach. Ma wspaniały kontakt z naszą bohaterką i... są słodcy razem! Końcówka mnie ubawiła. Frey jest jej winna długie wyjaśnienia dotyczące dwóch mężczyzn w jej sypialni. Haha uwielbiam ją! <3 Życzę Ci dużo weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTsaa mnie też wkurzył hah nawet jeśli sama to tak wszystko potoczyłam hah ^^ Jak Lana wpada to zawsze zwiastuję imprezkę haha :D Dziękuję bardzo <3
UsuńJedno słowo : zajebisty! !! Weny życzę i wytrwałości :*
OdpowiedzUsuńDziękuję <33
UsuńSuper rozdział :) filmik zresztą też jest cudowny ^-^ czekam na kolejne rozdziały i weny życzę :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, z resztą jak każdy. Steve jest uroczy, ale moje serce ciągle należy do Theo. Filmik jest przecudowny. Życzę ci weny i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń