Zostałam zaprowadzona do
olbrzymiego, czarnego statku powietrznego, który oni określili
mianem 'Samolotu'. Dlaczego? Jak coś sterowanego ich własnymi
rękoma mogło być nazwane samo-lotem, w końcu nie była to
przecież maszyna na tyle inteligentna by samoistnie się poruszać.
Nie miałam jednak czasu się nad tym dłużej zastanawiać, bowiem
agent Coulson zaczął przedstawiać mnie swoim podwładnym.
– Oto agent specjalny
Ward, agentka specjalna May... – wymieniał nazwiska, a ja ponad
wszystko starałam się dopasować je do twarzy. Zaczynałam czuć
się przytłoczona. Ostatnia była Skye, która wydawała się
sympatyczna, jednak nie pasowała mi na agentkę.
– Skye da ci coś na
przebranie i jeśli nie masz nic przeciwko to omówimy plan
wprowadzenia cię wśród ludzi – pokiwałam głową, siląc się
na wymuszony uśmiech. Wcale nie chciałam się wpasowywać, nie
chciałam pozbywać się swoich ubrań. Chciałam tylko wrócić do
domu, by ojciec przyznał ,że chciał mnie tylko nastraszyć, że
moja kara minęła. Poczułam czyjąś delikatną dłoń na swoich
plecach. Kojące ciepło rozeszło się po moim ciele przerywając
atak paniki. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do Skye.
– Wszystko się ułoży,
zobaczysz – popchnęła mnie delikatnie w stronę szklanych drzwi.
Chciałabym jej uwierzyć. Naprawdę
***
Stałam pośrodku tego
samego pomieszczenia co wcześniej, przebrana w białą sukienkę w
czerwone kwiaty, w pasie przewiązanej pasem z mojego starego ubioru.
Otaczająca mnie grupa osób już od ponad godziny dyskutowała o
tym, gdzie powinni mnie wysłać. Ja zaś stałam co rusz poprawiając
materiał sukienki, przerażona jej krótkością.
– Powinniśmy wysłać
ją do placówki S.H.I.E.L.D., naprawdę nie rozumiem czemu dyrektor
Fury nie zgadza się z tym pomysłem – głos zabrał
agent Ward, który razem z resztą nachylał się nad szklanym
ekranem, na którym wyświetlały się różne obrazy i pisma.
– Ponieważ mamy jej
obecność zachować w tajemnicy, a przewiezienie jej do naszej
placówki może wywołać masę pytań nie odpowiednich osób –
głos mężczyzny wydobywał się z małego urządzenia leżącego
pośrodku blatu. Wszyscy łącznie ze mną słysząc go poruszyli się
nagle, całkowicie zapominając o jego 'obecności'. – W dodatku
wątpię, czy jej brat byłby zachwycony zamknięciem jej w placówce
pełnej agentów, kiedy jasno się wyraził na temat jej
jakiegokolwiek powiązania z naszą agencją – dodał głos z
urządzenia.
– Byłaby przynajmniej
bezpieczna – tym razem przemówiła kobieta stojąca z boku, nie
pamiętałam jej imienia.
– Zdefiniuj
'bezpieczna' – zapytał ktoś inny i konwersacja na nowo się
zaogniła. Stałam z boku nerwowo dotykając lewego nadgarstka, gdzie
jeszcze nie dawno znajdowała się jedna z bransolet. Jako, że nigdy
ich nie zdejmowałam skóra w tym miejscu była delikatniejsza oraz
bledsza. Z każdym ich słowem, każdym nowym pomysłem moja panika
wzrastała. Zrobiłam krok do tyłu, czując jak dłonie zaczynają
mi drżeć.
– Przestańcie – Skye
spojrzała na mnie jak na tykającą bombę. Za jej wzrokiem podążyli
inni.
– Wybacz Frey. Thor
pojawił się tak nagle ,że nie mieliśmy czasu przygotować
jakiegokolwiek planu. To Ciebie powinniśmy najpierw spytać o zdanie
– Coulson podszedł kilka kroków do mnie. Puściłam nadgarstek
skupiając całą swoją uwagę na jego osobie.
– Mnie – prychnęłam
– Jeśli Wy ludzie, nie wiecie, gdzie na Ziemi znajdzie się dla
mnie miejsce i czy w ogóle takie istnieje, to czy ja znam odpowiedź
na to pytanie? – spojrzałam na każdego z nich, zatrzymując wzrok
ponownie na agencie Coulson'ie. Widząc jednak ich zakłopotanie,
postanowiłam nie być dla nich zbyt ostra. To nie ich wina ,że
nagle została do nich przysłana księżniczka, którą muszą się
zająć. A to wszystko dlatego ,że sama nie potrafi. Przymknęłam
na chwilę powieki nabierając powietrza.
– Zgadzam się z Lordem
Fury – zaczęłam, podchodząc do blatu i niepewnie kładąc na nim
dłonie. Nadałam taki tytuł głosowi z urządzenia, bowiem
widziałam jaki posłuch wywołuję wśród swoich ludzi i jak bardzo
liczą się z jego decyzją. Musiał być kimś bardzo ważnym.
– Nie podoba mi się opcja z siedzibą pełną uzbrojonych agentów. I to nie ze względu na moje bezpieczeństwo, czy też ujawnienie. Po prostu ja żyłam w ten sposób od urodzenia i jeśli tutaj, na ziemi mam szansę zakosztować czegoś innego, to w tym kierunku jestem przychylna – wszystkich uwaga była skupiona na mnie. Ta nagła cisza była nienaturalna i niepokojąca.
– Nie podoba mi się opcja z siedzibą pełną uzbrojonych agentów. I to nie ze względu na moje bezpieczeństwo, czy też ujawnienie. Po prostu ja żyłam w ten sposób od urodzenia i jeśli tutaj, na ziemi mam szansę zakosztować czegoś innego, to w tym kierunku jestem przychylna – wszystkich uwaga była skupiona na mnie. Ta nagła cisza była nienaturalna i niepokojąca.
– Szczerze? Słyszałam
tu wiele pomysłów i opinii, jednak jeśli mam już którąś z nich
wziąć pod uwagę, to chciałabym usłyszeć co Skye ma do
powiedzenia – wszystkich głowy jak na komendę obróciły się w
stronę dziewczyny. Ta otworzyła usta ze zdziwienia. Tylko ona poza
mną cały ten czas stała i przysłuchiwała się ich pomysłom. I
tylko ona nie wyglądając jak typowy żołnierz była wstanie
wymyślić jakiś 'ludzki' plan dla mnie. Kiwnęła w moją stronę z
bladym uśmiechem.
– Sądzę ,że
powinniśmy dać Frey szansę na zaaklimatyzowanie się, wpuszczając
ją wśród ludzi, a nie zamykać – jej spojrzenie powędrowało w
stronę agenta specjalnego Warda. Kąciki ust mimowolnie uniosły mi
się ku górze. – Oczywiście na razie nie może mieszkać sama...
– zaczęła a ja bezgłośnie przyznałam jej rację. Potrzebowałam
osobistej służki, kucharza, sprzątaczki...
– Nic nie wie o naszej
kulturze, technologii. Zamknięto by ją w psychiatryku lub wzięto
za kosmitkę. Co w dzisiejszych czasach całkowicie zmieniło
znaczenie – kontynuowała, a ja spojrzałam na nią z pod
przymrużonych powiek. Czy ona właśnie nazwała mnie szaloną, lub
głupią?
– Co więc takiego
proponujesz? – zapytał zmęczonym głosem jeden z agentów. Nim
jednak Skye zdążyła otworzyć usta, głos zabrał agent Coulson.
– Ja wiem co ona ma na
myśli i ma całkowitą rację – spojrzał najpierw na nią a potem
na mnie, był wyraźnie podekscytowany. – May lecimy do Little
Falls w stanie Nowy York. Skye możesz zaprowadzić Frey do jej
kabiny, niech odpocznie. Widzimy się wszyscy na miejscu. Mam kilka
telefonów do wykonania – rozdzielił obowiązki po czym bez słowa
się oddalił.
Moja 'kabina' sama w
sobie była mniejsza niż moje poprzednie łoże. Te zaś, które
znajdowało się tutaj było wąskie, twarde i miało tylko jedną
poduszkę. Jedynym plusem było niewielkie okno ,dzięki któremu
mogłam spoglądać na świat z lotu ptaka. Był piękny, to musiałam
przyznać. Słońce ,które powoli zbliżało się ku horyzontowi
miało niesamowicie pomarańczowy kolor, wręcz mieniło się na
czerwono. Przypominało mi te w Asgardzie. Ziemskie jednak było
mniejsze. Przymknęłam powieki czując nadchodzące łzy.
Od wydania wyroku w mojej
sprawie, do jego wykonania minęło tak niewiele czasu. Nie dane mi
było pożegnać się z tak wieloma osobami, z tyloma miejscami.
Wszystko działo się tak nagle, jakby ojcu zależało na szybkim
pozbyciu się mnie. W tym całym zamieszaniu nie miałam nawet chwili
samotności, by oddać się żalu i rozpaczy po utracie swojego
dawnego życia. Pozwoliłam więc gorącym łzom płynąć,
rozpalając chłodne policzki.
– Przepraszam –
wychlipałam, tak naprawdę mając na myśli siebie samą. W tej
chwili to właśnie mnie było mi najbardziej żal. Wsunęłam dłoń
pod szeroki pas, który zachowałam z swojego poprzedniego ubioru,
tłumacząc się tym ,że doda on tej ziemskiej sukience asgardzkiego
charakteru. Wyjęłam spod niego białą chusteczkę, którą
dostałam kiedyś od Thora. Rozsunęłam powoli jej śnieżnobiałe
rogi, ujawniając ukryty w niej księżycowy kamień. Z opowieści
Heimdalla wiem ,że ziemski księżyc lśni tylko z powodu
odbijającego się światła słonecznego, sam w rzeczywistości jest
szary i smutny. Asgardzki księżyc jest inny. Jego srebrna poświata
jest naturalna, zaś jego powierzchnia przypomina kryształ. Kamień
który trzymam w dłoni pochodzi właśnie z niego. Podobno jest
niebywale rzadki, bowiem trzeba olbrzymiej siły, by choć zarysować
powierzchnie naszego księżyca. Nawet będąc tu na ziemi
dostrzegałam w nim delikatne migotanie, które oświetlało mi
palce. Mój umysł wypełniły obrazy Asgardu, jego ludu i
krajobrazów.
Słysząc kroki szybkim
ruchem zwinęłam kamień w chustę i wsunęłam z powrotem za pas.
Wzrok wlepiłam w okno starając się zatuszować swoją małą
tajemnicę.
– Frey – usłyszałam
niepewny głos Skye, która przystanęła po drugiej stronie niezbyt
grubych, przesuwanych drzwi.
– Proszę wejdź –
odpowiedziałam głośniej niż zamierzałam. Mój głos nadal trochę
drżał.
– Zaraz będziemy lądować. Coulson
prosił bym cię przyprowadziła – przetarłam oczy powoli wstając.
– Przepraszam – wyszeptała gdy ją
mijałam. Miała rację, pozwolono mi odpocząć a w rezultacie
zawołano mnie po niecałej godzinie. Westchnęłam krocząc za
dziewczyną. Po drodze czułam jak samolot się obniża. Znałam to
uczucie. Gdy Thor po raz pierwszy otrzymał moc Mjöllnir'a był nie
do zniesienia. Zamęczał wszystkich szczegółowymi opisami jego
wspaniałości i potęgi. Oczywiście na tym się nie kończyło.
Jako ,że dzięki nowej broni, mógł w pewnym sensie latać,
uwielbiał zabierać mnie na te 'przejażdżki'. Nie powiem było to
dość imponujące. Czuć na własnej skórze potęgę wzbijania się
w przestworza. Uwielbiałam te krótkie chwile poczucia wolności.
Jednak mój żołądek był innego zdania. Tak samo było w tym
momencie. Przełknęłam ślinę starając się zapanować nad
mdłościami. W momencie gdy doszliśmy do grupy agentów, poczułam
delikatne szarpnięcie. Wylądowaliśmy.
– Frey – słysząc swoje imię
spojrzałam przed siebie. Agent Coulson stał przede mną z
wyciągniętą w moją stronę dłonią. Podeszłam do niego
chwytając ją delikatnie. Właz przed nami otworzył się, a widząc
pochyłe zejście uśmiechnęłam się z wdzięcznością do
mężczyzny. Zapewne gdyby nie jego pomoc moje wyjście było by iście artystyczne.
– Dziękuje synu Coul'a – ten
uśmiechnął się najwyraźniej chcąc coś powiedzieć, jednak
rozmyślił się w ostatniej chwili.
To nie miało już znaczenia. Stałam
właśnie na wzgórzu porośniętym suchą ,żółtą trawą. Chłodny
wiatr rozwiewał moje niesforne pukle, a ja z wielkim podziwem
wpatrywałam się w to co znajduję się u zboczu polany. Była to
osada, dość spora i kolorowa. Budynki stojące w odstępach były różnej wielkości. Jak gdyby budowniczy
prześcigali się w dziwności i oryginalności swojej wyobraźni. Na
swój sposób było to piękne.
– Cóż to za kraina? – zapytałam
nie odrywając wzroku od tej fascynującej mieszanki.
– Little Falls – usłyszałam głos
agenta Coulson'a tuż za moim uchem – Twój nowy dom.
Witajcie Ziemianie :) Przybyłam do Was z nowym rozdziałem. Ciężko mi cokolwiek o nim powiedzieć. Jest pewnego typu 'przejściem' jakie musiałam dać pomiędzy jej przybyciem a nowym życiem. Mam nadzieję ,że się nie zanudzicie na śmierć. Następny rozdział będzie dłuższy to mogę Wam obiecać. Chciałam podziękować Wszystkim komentującym, nie spodziewałam się tylu osób. Bardzo Wam dziękuje, właśnie staliście się moimi ulubieńcami haha xDPojawiła się nowa zakładka z Zwiastunem, na który serdecznie zapraszam. Jest taką mało zdradzającą zapowiedzią tego czego możecie się tu spodziewać. Naprawdę trudno mi było stworzyć go tak by wszystkiego nie ujawnić. Ufff...W spisie treści pojawiły się tytuły dalszych rozdziałów (takie nie oficjalne) ,w najbliższym czasie mogą też pojawić się zmiany w Bohaterach, ktoś dojdzie do głównej obsady (taki transfer). Pozdrawiam Was serdecznieDziękuje za czytanie tych wypocin i przepraszam za ewentualne błędy. Nie miałam sił po raz kolejny to czytaćLean
Frey trochę mnie denerwuje, wydaje mi się próżna i władcza, ale w sumie czego można się spodziewać po księżniczce, która miała wszystko czego dusza zapragnie, najlepsze luksusy. Może się w niej to zmieni :). A raczej będzie musiała trochę się przystosować żeby żyć na Ziemi. Bardzo fajny rozdział, dobrze, że nie zamkną ją z agentami tylko będzie mogła zaznać trochę życia.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam
Oj tak Frey będzie musiała się zmienić. Nie ma innego wyjścia. Dziękuje bardzo :)
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńOficjalnie zapisuję to opowiadanie do mojej listy ulubionych. Serio, dziewczyno, jesteś genialna! Może rozdział był krótki, ale treściwy i pełen opisów, które strasznie lubię. Nie dało się nudzić, ponieważ Twój styl jest taki lekki i strasznie dobrze się czyta wszystko co wypłynie z Twojej głowy :)
Widać, że Frey zdążyła już polubić moją ulubioną agentkę Skye :) Nie dziwię, się bo tej dziewczyny chyba trudno nie lubić. Zobaczymy jak potoczą się dalsze losy księżniczki.
Czekam na kolejny z niecierpliwością!
Pozdrawiam xx
O Matko :) Dziękuje bardzo ^^
UsuńHejka! Wybacz, że tak późno się wzięłam za czytanie twojego opowiadania, ale lepiej teraz niż wcale.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta historia. Piszesz piękne opisy, w tak krótkim rozdziale zamieściłaś tak wiele. Ciekawi mnie jak Frey się przystosuje do otoczenia i ogólnie co się będzie dalej działo.
Strasznie chcę poznać ciąg dalszy, więc nie trzymaj mnie długo w niepewności i wstawaj szybko rozdziały ;)
Pozdrawiam,
Vivilet
Bardzo się cieszę ,że opowiadanie Ci się spodobało :) Dziękuje :)
UsuńSorka cie bardzo za tak późne komentowanie,ten internet z limitem,Smutne.Ciekawy rozdział,świetne opisy.Tak jak Viv interesuje mnie jak tak kapryśna dziewczyna odnajdzie się na ziemi ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na szybki next
Pozdrawiam R.O.A.H.
W wolnym czasie zapraszam do siebie asgards-mirror-everybody-lies.blogspot.com
Dziękuje ^^ I nic się nie stało, znam ten ból. Sama przez długi czas miałam internet z limitem i w dodatku baaaardzo wolny. :)
UsuńJa tu musiałam przyjść, po prostu musiałam. Nie dość, że zwiastun to jest istne cudo, szablon masz przecudowny to jeszcze piszesz tak genialnie, że aż robi mi się przykro za każdym razem, gdy kończę czytać. Styl masz taki przyjemny i lekki. Piszesz takie świetne opisy, do tego sam pomysł jest bardzo dobry. <3
OdpowiedzUsuńOh, boże, jak ja Ci zazdroszczę :c
Choć Freya wydaje się taka próżna i wgl. lubię ją, polubiłam od prologu już. Jestem naprawdę ciekawa jak poradzi sobie na Ziemi i jak się zmieni. :)
Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać z niecierpliwością na następny rozdział i życzę Ci jak najwięcej weny! ;)
Pozdrawiam, Elizabeth/Flawless jak wolisz <3
Dziękuje, dziękjuje x100 hahah ^^ Naprawdę bardzo ci dziękuje za ten cudowny komentarz za te na YT też. Bardzo się cieszę ,że opowiadanie Ci się spodobało i zwiastun także. Dziękuje raz jeszcze ^^ <3
UsuńKomentarz nijaki. Pewne problemy sprawiają, że nie mam chęci nawet pisać. Więc dziś, krótko: Frey to naprawdę specyficzna osoba, ale znalazła się w całkowicie innym środowisku, więc trochę ją rozumiem.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Nci się nie stało, rozumiem.
UsuńDziękuje ^^
Witam!
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam powiedzieć o tym rozdziale, był bardzo fajny.
Bawi mnie zachowanie Frey ale nie oszukujmy się... każdy Asgardczyk by się tak zachowywał. Ciekawy rozdział i zabawny po mimo powagi różnych sytuacji.
P.S. Zapraszam do mnie http://psychiclovemaggie.blogspot.com/ :)
"Potrzebowałam osobistej służki, kucharza, sprzątaczki..." śmiałam się jak opętana :) Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam :P Frey jest barwną postacią, której nie da się nie lubić. Wszystko przedstawiasz bardzo naturalnie, opisujesz każdy szczegół przez co Twoje opowiadanie na prawdę przyjemnie się czyta :) Lecę dalej!
OdpowiedzUsuń